czwartek, 1 września 2011

Zanik miesiączki

Anoreksja, chyba nigdy nie będe mieć Jej za sobą... Wciąż mnie drażni, męczy, nęka. Z jednej strony jest ukrytym pragnieniem, pozornym ogrodem szczęśliwości, a z drugiej czymś co odbiera sens wszystkiemu. Nie lubie siebie tak dziwnie zaprogramowanej, pragnę normalności. Boję się, że nie dam rady, że nigdy jej nie osiągnę. Chce poprostu wiedzieć KIM JESTEM, chce mieć mocne poczucie własnej wartości. Chce to czuć tak naprawde, sama w sobie. Nie chce żyć "z jedzeniem". Moja choroba zaczęła się już jakiś czas temu. Nie było ze mną, aż tak źle aby udać się do szpitala, lecz teraz mam problem, który wciąż mnie dołuje. Od ponad 10 miesięcy nie mam miesiączki. Byłam już u lekarzy specjalistów. Wizyta u ginekologa nie pomogła, przepisane leki też nie. Psychiatra skierował mnie na psychoterapię, a natomiast psycholog nie jest w stanie odpowiedzieć mi czy w jakiś sposób da się na to wpłynąć inaczej niż farmakologicznie. Sama nie wiem co mam robić. Moja masa ciała sięga najniżego progu BMI, w stosunku do mojego wzrostu ( 165 i 46kg )teoretycznie wiem, że powinnam jeszcze przytyć. Jednak każdy dodatkowy gram ciała jest dla mnie bardzo uciążliwy. Odczuwam najmniejszą zmianę i nie potrafię uwolnić się od ciągłych wyrzutów sumienia. Z jednej strony mam świadomość, że drogą do odzyskania prawidłowego funkcjonowania organizmu jest przytycie, lecz z drugiej bardzo tego nie chcę, ciąglę czuje się za gruba. Martwi mnie też, drugi objaw. Czasami mam wrażenie, że potrzebuje jakiegoś zadośćuczynienia i próbuje "zajeść stres". Bardzo często o tym myślę, prawie bezustannie, to niesamowicie uciążliwe. Czasem udaje mi się jakoś zasnąć, lecz kiedy wstaję znów uruchamiam program JEDZENIE. Myślę, aby nie zjeść ZA DUŻO, ponad miarę. Popadam ze skrajności w skrajność. Gdy zaczynam jeść, bardzo szybko odnajduje w tym przyjemność, czuję satysfakcję że niczego sobie nie zakazuje nie odmawiam, rozkoszuje się smakiem, po chwili sięgam po następnego batonika. Swój maraton kończę wtedy kiedy moje wyrzuty sumienia krzyczą z rozpaczy, podobnie jak mój żołądek. Moim problemem jest znalezienie normy. Odłączenie posiłków od emocji. Często w walce o "okres", przeszkadza mi brak wiary. Często wybieram utratę wagi dla lepszego samopoczucia, aby stłumić strach i lęk przed tym, że kiedyś mogę nie mieć dzieci. Mam wrażenie, że z dnia na dzień poprostu przestaję wierzyć w to, że kiedykolwiek uda mi się odzyskać miesiączkowanie.



źrodło: http://www.cpp.info.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz