sobota, 3 września 2011

Bulimia kontra Anoreksja

BULIMIA zwana jest przez wtajemniczonych MIA. Tak mówią o niej zwolennicy ruchu pro mia. W ten sposób odróżniają się od ruchu pro ana. Jedne noszą czerwone tasiemki na rękach , a drugie fioletowe. W ten sposób chcą wyróżniać, a jednocześnie bez trudu mogą rozpoznać się w tłumie.
Obowiązują je zasady podobne jak w dekalogu anorektyczek. Podobnie jak one bulimiczki chcą panować nad swoim wyglądem. Anoreksja jest czysta, a bulimia brudna.
Prawdziwa czysta bulimia różni się od anoreksji bulimicznej brakiem występowania okresów głodzenia. Jedynym sposobem utrzymania wagi jest w bulimii jedzenie i pozbywanie się pokarmu poprzez przeczyszczanie czy wymioty. Stosują olbrzymie ilości tabletek przeczyszczających i leki zmniejszające łaknienie.
Bulimiczki nie są perfekcjonistkami, nie mają takiego pędu do nauki. Wokół nich panuje bałagan.
Często sięgają po alkohol by powstrzymać wymioty lub w zastępstwie za wymioty, częściej sięgają po narkotyki, prowadzą często hulaszczy tryb życia. Dość łatwo wchodzą w krótkotrwałe związki, tylko po to by dostarczyć organizmowi adrenaliny.
W konsekwencji bulimia tak jak anoreksja wyniszcza  organizm. Bulimiczki cierpią na depresję, wypadają im zęby , mają zapalenia gardła, powiększają się im ślinianki, wypadają włosy ,
Są osobami kompulsywnymi , działają na zasadzie wszystko albo nic. W bulimii trwają latami.
Kiedy trafiają do leczenia są przeważnie starsze od anorektyczek. Ich życie ogranicza się w schyłkowej fazie choroby do przebywania w dwóch pomieszczeniach: kuchni i łazience. Potrafią godzinami tam przebywać. Kupują sobie duże ilości pożywienia zakładając, że zjedzą i zwymiotują. Przeważnie nie są tak wychudzone jak anorektyczki.Mogą mieć prawidłowa wagę lub nawet nadwagę.
Na jedzenie wydają niekiedy całe swoje pensje, a gdy brakuje im pieniędzy kradną.
Przychodzi taki moment , że potrafią zjeść nawet 3000 kalorii jednorazowo, mieszają produkty słodkie, kwaśne, słone. W napadzie bulimicznym zjedzą wszystko co wpadnie im pod rękę.
Nie liczą się wówczas ze współmieszkańcami, że następnego dnia nie będą mieli jedzenia. Po zjedzeniu mają uczucie pełności i wyrzuty sumienia. Po  pozbyciu się pokarmu odczuwają ulgę.
Ich choroba ogranicza je we wszystkich rolach społecznych. Poświęcają zbyt wiele czasu swoim
rytuałom zarówno w kuchni jak i w łazience by mieć czas na obowiązki.
Kiedy decydują się na leczenie ich choroba trwa już bardzo długo i ich leczenie również trwa długo.
Tkwią długo w systemie zaprzeczeń i iluzji ale nie tak długo jak anorektyczki.
O ile w anoreksji są wątpliwości czy jest to uzależnienie o tyle w bulimii takich wątpliwości już nie ma. Utrzymują bardzo powierzchowne kontakty z ludźmi, nie mogą przebywać zbyt długo w miejscu gdzie nie mogą sobie przygotować swojego rytualnego posiłku i zwymiotować. Liczba wymiotów może dochodzić do 10 dziennie.
Choroba przebiega z nawrotami i remisjami.
W bulimii stosujemy leki przeciwdepresyjne, a głównie preparaty działające bezpośrednio na ośrodek głodu w mózgu i blokują go. Metodą leczenia z wyboru jest psychoterapia grupowa.
Nie wszystkie bulimiczki muszą być hospitalizowane, wiele z nich leczymy w oddziale dziennym.
Psychoterapia indywidualna przed podjęciem właściwego leczenia może służyć  tylko motywacji pacjenta do leczenia. Jest w większości przypadków nieskuteczna.
Latami chodzą do psychoterapeutów , po to by rodzina widziała, że się leczą. Terapeucie albo opowiadają o swojej nieudanej rodzinie i trudnościach w komunikacji z nimi albo mówią, że wymiotowały ale nie tak często jak to jest w rzeczywistości.
W domu mają wiecznie nos na kwintę , odburkują lub w ogóle izolują się od rodziny.
Jeżeli zostaną złapane na gorącym uczynku to wymyślają różne wytłumaczenia, często prawdopodobne.
Bulimiczki zachowują się dokładnie tak samo jak alkoholicy. Kłamią i zmyślają patrząc prosto w oczy rodzicom. Niewiele ich obchodzą emocje innych ponieważ ta choroba odcina je od emocji.
Zresztą o to im chodzi by nie przeżywać nadmiernie negatywne emocje. Zadowolone są tego, że uwolniły się od
swojej wrażliwości. Niestety choroba nie wybiera , powoduje natomiast odcięcie od wszystkich emocji.. Stąd ich uczuciowość wyższa , czyli przeżywanie radości , smutku, miłości nie jest możliwe bez leczenia.
Bulimiczki często same dojrzewają do leczenia, ponieważ ta choroba jest bardzo męcząca, wycieńczająca i nie pozwala im na prowadzenie normalnego życia. Oczywiście tak samo jak anorektyczki boją się panicznie przybrania na wadze.
Bulimia jest chorobą całej rodziny, która przeważnie jest współuzależniona, czyli podobnie myśląca jak chora osoba , a przy tym poszukuje winy w sobie. Stąd wielokrotnie nie wie co zrobić, co jest dobre a co złe, co prawdziwe, a co jest kłamstwem. Wszyscy w rodzinie s krótko mówiąc nieźle skołowani.
Nieraz pytam zarówno pacjentów jak i ich rodziny co się musi wydarzyć by zrozumieli, że tę chorobę trzeba leczyć.
Bulimiczki są dorosłymi osobami więc ingerencja rodziców na niewiele się zda. Sądzę jednak, że zawsze trzeba próbować pomóc osobie chorej . Ona z jednej strony chce być zdrowa,  drugiej obawia się leczenia, czyli rozstania z chorobą.  Żyją z nią tak długo, że paraliżuje ją myśl jak będzie bez niej .Z drugiej strony czują do siebie odrazę. Wiedzą, że obsesyjne myślenie o jedzeniu zajmuje tak wiele miejsca w ich głowie, że nie mają siły na żadną inną aktywność.
Przeważnie dbając o autonomię osoby chorej , szanują jej niezależność i wolność osobistą , a tym sposobem myślenia wiecznie ją namawiają na rozmowę z psychologiem. W wypadku bulimików
pomoc może przyjść tylko o terapeuty uzależnień, który zajmuje się zaburzeniami odżywiania.
W naszym kraju jest niewiele osób, które mają doświadczenie w leczeniu niestety jednak podejmują się tego.
Radzę rodzicom by umówili się sami ze sobą do osoby , która takimi problemami się zajmuje.
Bulimicy dokładnie wiedzą gdzie i  kto zna się na prowadzeniu takiego leczenia, albo wiedzą to po pierwszym spotkaniu . Jeżeli naprawdę chęć wyjścia z choroby jest większa od trwania w niej to właśnie u tego specjalisty będzie się leczyć.
Bulimia jest kolejnym destrukcyjnym radzeniem sobie z emocjami.
źrodło: http://www.cpp.info.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz